środa, 8 sierpnia 2012

319 trasa - 08.08.2012

Wilkowice - Skała Czarownic - Magurka Wilkowicka - Rogacz - Wilkowice.

Imieniny miesiąca, ja wyruszam w Beskid Mały, głównie po to, by odwiedzić moja towarzyszkę na trasach, która aktualnie przebywa w szpitalu w Wilkowicach.
Wybieram na początek szlak czarny, który jest stosunkowo młodym, bo na wielu mapach go jeszcze nie ma zaznaczonego. Na moich na pewno nie. Jest to więc debiut. Wychodzę z Wilkowic skrzyżowania o 7.04.
Jest piękna pogoda, widoki są, więc pewnie będzie ciekawie.
Pająk w swojej sieci broni dostępu do Skały Czarownic, gdzie dojdę o 7.57.
Ważne zdjęcie, bo kiedy go wykonywałem usłyszałem tuż obok "chrrwrr". Odwracam głowę, a tam spore stado dzików w bezruchu. Popełniam błąd, bo zamiast prawie niedostrzegalnie przygotować aparat do zrobienia zdjęcia, to ja na cały głos przemówiłem do nich i... i one zwiały w dół. Szybko doliczyłem się 22 sztuk, a było więcej, w tym znaczna część młodych. Szkoda, bo to pierwsze w życiu moje spotkanie z dzikami na trasie i ślad po tym zdarzeniu pozostanie tylko w oczach. No, cóż, chyba zadziałał odruch stresu chwilą.
Po lewej koniec Beskidu Żywieckiego, po prawej początek Beskidu Śląskiego, a z tyłu w środku słowacka Mała Fatra.
W tym miejscu dochodzę do niebieskiego szlaku prowadzącego z Czupla i od tego momentu dalszy przebieg trasy już nie będzie debiutantem. Właśnie z koleżanką, do której idę, szliśmy tędy z Łodygowic przez Czupel, wiosną, ale jeszcze w śniegu.
Beskid Mały po drugiej stronie Soły, z górą Żar i zbiornikiem wodnym na niej.
Skrzyczne - najbardziej dziś przeze mnie obfocona góra.
Schronisko na Magurce Wilkowickiej. Spędzę tutaj czas pomiędzy 9.10 a 10.10, częściowo w towarzystwie bardzo miłych pań, a potem będę schodził czerwonym szlakiem przez Rogacz (minę go 10.32) do drogi Bielsko-Biała - Żywiec, w Wilkowicach w rejonie dawnego Stalownika. Dojdę tam o 11.17.
Potem kierunek szpital w Wilkowicach, gdzie dojdę o 11.35.
Z przodu Bielsko-Biała, a z tyłu Jezioro Goczałkowickie.
Tym razem Magura, Klimczok i Szyndzielnia.
No witaj! Przynajmniej w ten sposób jesteś ze mną na trasie. W szpitalu (gdzie zresztą też byłem po raz pierwszy) spędziłem prawie godzinę pomiędzy 11.35 a 12.30.
Potem już tylko 5 minut czerwonym szlakiem do mety na pętli MZK BB nr 2. Dziesięć minut później stamtąd odjadę.
Trasa piękna, pogoda dopisała, widoki było, spotykani ludzie na szlaku jak zawsze mili, odwiedziny dokonane, no... i te dziki. Trochę emocji było.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz