środa, 26 lipca 2017

652 trasa - 26.07.2017

Ustroń Manhatan - Pod Skarpą - Park Kuracyjny - Utropek - Bulwar Nawiślański - Park Kościuszki - Park Lazarów - Ustroń Rynek.

Dziś mapki nie będzie, ale jest za to Perełka, która nie może uwierzyć w to, że znowu zakładam buty i będę wychodził z domu... a wyjść muszę, gdyż muszę sprawdzić organizm, na ile został osłabiony żołądkową grypą, która niestety nie ominęła mnie mimo nadziei, że tak się nie stanie. Paskudztwo panuje w okolicy i ciągle kogoś atakuje. Mnie zaatakowała w poniedziałek wieczorem. Nie będę opisywał przebiegu, bo nie chcę tutaj szerzyć niesmaku, ale było i minęło. Pozostał osłabiony organizm.
Postanowiłem na początku roku, że w tym AD 2017 częściej będę niż zwykle pokazywał swoje miasto, czy pobliskie okolice. Nadarza się ku temu okazja.
Wracam do Perełki, którą wziąłem (dla niej niespodziewanie) na ręce i która z oburzeniem wykrzykiwała mi do ucha okrzyki (bo to były okrzyki) niezadowolenia. Głaskanko, głaskanko i jeszcze raz to samo, a także zapewnienie, że tym razem nie zabieram jej do weterynarza uspokoiło ją i to też będzie widać. Pozwoliła w końcu wyjść z domu o 10.30 i to jest godzina startu tej spacerowej trasy.
Najpierw patrzę na moje osiedle Manhatan, na przepiękne i w wielkiej ilości rosnące szyszki na jednym z drzew, a potem ulicą Pod Skarpą pójdę dalej. Tutaj zaglądam na osiedle Zeta, które miało według prospektów wyglądać inaczej, miały być okna na Czantorię, a tymczasem tylko 3 bloki mają to zapewnione. Z tylnych sąsiedzi patrzą sobie do okien. Po raz pierwszy też focę nowy ośrodek zdrowia, który coraz więcej pacjentów odbiera temu podstawowemu na ul. Mickiewicza... no, ale jeżeli tam lekarze potrafią osobom z zawałami powiedzieć, że nic się nie dzieje i odsyłają ich do domu, a ci nie dochodzą, bo erki na sygnale odwożą ich do szpitala, to tak musi się dziać. Znam kilka takich przypadków, a jeden z nich dotyczy mojej siostry.
Potem kilka pensjonatów, zajazdów, restauracji dostępnych turystom i mieszkańcom. Widocznie jest ruch w interesie skoro ciągle istnieją i jeszcze ich przybywa. Turysta w Ustroniu pod tym względem ma przebogaty wybór.
Parę eksponatów wystawionych na polu a należących do Muzeum Ustrońskiego otwiera mi drogę do Parku Kuracyjnego, gdzie co roku odbywa się plener rzeźbiarski i za każdym razem te prace tu pozostają. Poza 2 pierwszymi pokazanymi, reszta jest dorobkiem tego roku. Jak widać, jako motyw przewodni w zdecydowanej większości ma baranka czy owieczkę, jest nawet wilk w owczej skórze.
Przeskok przez tory kolejowe i już jestem na terenie Utropka, bardzo przyjaznego miejsca ludziom pragnących wypoczynku, dobrego jadła i piwa. Oczywiście zaryzykuję i wypiję piwo, bo myślę, że już chyba żołądek do normy powrócił... i miałem rację. To tutaj w noc sylwestrową, a właściwie już w Nowy Rok zakończyła się moja pierwsza tegoroczna trasa, wtedy fociłem się z szefową, a dziś tylko w przelocie ją uchwyciłem i to zdjęcie uważam za jedno z najlepszych jakie w tym roku udało mi się zrobić.
Większość czasu spędzę z koleżanką, która ma tu swoje stoisko z pamiątkami, zabawkami... nawet ja dałem skusić się urokowi jednej z nich. Wszystko przez to, że przypomniało mi się moje dzieciństwo, kiedy to miałem do dyspozycji zabawki drewniane,  na kiju i też były w formie owadów czy ptaków i podczas jazdy porządnie hałasowały skrzydłami. Teraz cicho bo plastik.
Potem bulwar, a na nim pełno dzieciaków, dorosłych jeżdżących różnymi pojazdami. Zaglądam na rzekę Wisłę i nawet focę jedno ziemne umocnienie pozostałe z tych, które już wybudowali za "ciotki Austryje", a wszystko w celu regulacji rzeki, by nie było wylewów. To jednak nie zdało egzaminu i w latach 60-tych ub. wieku zbudowano zapory betonowe w formie wodospadów, które służą do dziś.
Park Kościuszki i tu frajda dla tych, którzy chcą rozwijać swoje mięśnie i tężyznę ogólnie rzecz ujmując.
Kolejne przejście przez tory i obok przystanku Ustroń Zdrój i Domu Spokojnej Starości przejdę do Parku Lazarów, a tam na balkonie zaprzyjaźnionego domu sunia Stefa oznajmiła całemu światu moje pojawienie się i tak to długo trwało, dopóki mnie z oczu nie straciła.
Pozostaje tylko ustroński rynek. Tutaj skupiam się na wmontowanych w podłoże herbach miast partnerskich. Nie focę tylko herbu mojego miasta, bo jest nieaktualny, chociaż w przyszłości mogłoby to być pewnego rodzaju atrakcją.
Jest ratusz, są kwiaty, jest fontanna i jestem ja. Chmury znad Czantorii coraz ciemniejsze, więc postanawiam o 12.32 zakończyć trasę i wracać do domu. Już w drodze powrotnej trochę mnie pokropiło, ale nie rozpadało się do teraz. Perełka odtańczyła taniec radości... i czego więcej w tej sytuacji trzeba??!!


6 komentarzy:

  1. ładne to Twoje miasto jest...podreptałeś...grypka żołądkowa była...mnie też kręci w brzuchu
    ...ach nie dam się...miłego i dzięki za kartkę Cyryla i Metodego:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kręci, bo to taki wirus. Mnie rozłożyło w ciągu kilku minut... ale jak możesz to nie daj się.
      Dziękuję jak zawsze za miłe słowa, kartka z Ustronia też dojdzie (mam nadzieję). Papapa

      Usuń
  2. Mnie jak żołádkówka dopadnie to zwijam się z bólu jeśli w porę nie wezmę nospy. Ale za to smecta wyśmienicie i szybko mi pomaga. Tyle że faktycznie człek słabiutki i lelawy przez kilka dni.

    Kiedy byłem w Ustroniu ostatni raz?! Lata temu, może dziesięciolecia. Pewnie bym nie poznał. Trzeba by wrócić, a tu czasu nie za wiele wolnego; projektów, planów, zamiarów, zobowiązań, bez liku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdą jest, że z tym czasem jest tak, że ciągle go brakuje, ale zdarzają się nieoczekiwane zmiany planów.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Byłam w parku kiedy rzeźbili i mogłam im kibicować. Dwóch rzeźbiarzy wpadło mi w oko ale oni widzieli mój wózek nie mnie. Szkoda.
    Cieszę się że nabierasz sił i że się nie poddajesz. Jak zawsze wierna AC.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściara... ja też nosiłem się z zamiarem podpatrywania, ale czasu brakło. Może w przyszłym roku. W marcu przechodzę po wydłużonym czasie na emeryturę, która jak się okazuje będzie godną (dzięki pracy w latach 70-tych dobry przelicznik) i nie będę musiał myśleć o dorabianiu. Godną jak na moje oczekiwania, bo dla kogoś innego to może być jałmużna. Nie jest tak źle jak prorokowano.
      Miło, że zajrzałaś i ślad swój pisany zostawiłaś. Papapa

      Usuń