Piwniczna-Zdrój PKP - Walczaki - Kicarz - Piwniczna-Zdrój - Pijalnia Artystyczna - Wrzosowisko Śmigowskie - Pijalnia Artystyczna - Piwniczna-Zdrój PKP.
Organizm osłabiony na tyle, że dreptanie na jakiś czas muszę schować do kąta, ale za to można sobie powspominać trasy sprzed kilku lat. Dziś cofam się o 6, do 2010 roku i do przepięknej 229 trasy na terenie Beskidu Sądeckiego, do Piwnicznej-Zdroju.
20 sierpnia miał tam miejsce finał VII Międzynarodowego Konkursu Poezji Gór "Sen o Karpatach". Jednak nie to przyciągnęło mnie w to miejsce, lecz koncert mieszkającej od bardzo wielu lat w Szwecji - Joli Borusiewicz wraz z Leszkiem Jarmułą. Dla mnie to bardzo ważne, gdyż będzie to moje pierwsze w życiu spotkanie z Ukochaną Artystką (i jak na razie jedyne), którą odnalazłem w Szwecji za pośrednictwem internetu.
Do tego cudnego miasteczka nad Popradem przyjechałem dzień wcześniej, ale na trasę dopiero wyruszam w niedzielę o 7.15 sprzed stacyjki kolejowej Piwniczna-Zdrój. Idę szlakiem niebieskim w stronę Kicarza. Jest zamglone, ale z czasem mgły ustąpią. Dzięki temu będą niepowtarzalne widoki i widoczki przyrodnicze, jak chociażby serwety koronkowe przez pająki tkane, czy mieszkające w koronach drzew słoneczko.
O godzinie 8.00 w miejscu zwanym Walczaki zmienię szlak na zielony spacerowy i nim o 8.10 wejdę na szczyt Kicarza, przy wieży telekomunikacyjnej. Potem zmiana szlaku na niebieski spacerowy i rozpoczynam schodzenie do Piwnicznej-Zdroju. O 8.40 kolejna zmiana na czerwony spacerowy i o 8.55 na żółty turystyczny.
Już 5 minut później jestem na rynku. Trochę się tu pokrzątam i potem będę szedł ponownie na drugą stronę Popradu do dzielnicy Zawodzie. Tutaj na rynku zobaczę plakat reklamujący występ Joli i Leszka.
Poprad niedawno poczynił podczas powodzi wiele szkód, co też w pewnym momencie będzie widać, ale dziś spokojny.
O 10.15 melduję się w Pijalni Artystycznej na podsumowaniu konkursu poetyckiego Wrzosowiska. Laureaci otrzymali nagrody, a znany aktor Tadeusz Piotr Łomnicki rodem z tego miasta, będzie czytał wiersze laureatów. Będzie więcej występów poezji mówionej i śpiewanej.
Jak bardzo moja dusza spragniona była tej poetyki, to tylko ona sama wie, a ja to potwierdzam.
Wracam do miejsca zakwaterowania po odświeżenie, gdyż upał dziś niemożliwy do zniesienia. Potem wracam pod pijalnię i na bryczkach jedziemy na leśne wrzosowisko Śmigowskie. Na bryczce mam znakomitego sąsiada, wspomnianego już aktora i jego rodzinę. Tam w plenerze poetycko przeżywamy odprawianą polową mszę świętą - początek o 15.00.
Powrót tą samą drogą i znowu do domu, w którym jestem zakwaterowany przebrać się i po kwiaty przygotowane wcześniej dla Joli.
W Pijalni Artystycznej o 17.30 rozpoczynają swój przepiękny koncert Jola z Leszkiem. Rozpoczynają nową wersją "Hej, dzień się budzi", przy czym Jola nie omieszka przypomnieć, kto był pierwszym wykonawcą tej piosenki, gdyż sławna Basia Trzetrzelewska zaczęła w swoim czasie sobie to przypisywać. Kiedy Jola ten przebój wylansowała w 1969 roku, ta druga była zaledwie chórzystką.
... a potem piękna poezja płynąca z piosenek Joli. To wszystko Jej słowa, Jej odczucia, Jej poetyckie dzieci. Zasłuchani, zafascynowani nawet nie zdajemy sobie sprawę z szybko minionego czasu... w tej sytuacji bis był nieodzowny.
Potem na scenie prezentowali się inni, jak Zespół Regionalny Dolina Popradu, kapela ze słowackiej Starej Lubowni, śpiewak łemkowski Petro Murianka oraz aktor Tadeusz Piotr Łomnicki.
Te występy już tylko w znacznej mierze słyszałem a nie oglądałem, bo to był moment prywatnego spotkania z Jolą. Potwierdziło się moje przypuszczenie, że w tej pięknej kobiecie o wielkim sercu, jest tak wiele dobra, że mogłaby nim cały świat w jakiś sposób obdarzyć.
Nie napisałem, że Jola zgłosiła także swoje teksty do konkursu i zostały nagrodzone. Jestem szczęśliwym posiadaczem tomiku Jej wierszy, ale to już o wiele późniejsza historia.
Pożegnałem się z Jolą, z Leszkiem i podreptałem już przy świetle księżyca na metę trasy, czyli na stacyjkę kolejową Piwniczna-Zdrój (meta o 21.35). Nie ma fotek, gdyż wtedy nie dysponowałem jeszcze aparatem, który robiłby nocne zdjęcia. Zresztą te dziś tu zamieszczone, są po liftingu dzięki specjalnemu programowi. Można je światu pokazać.
Spotkanie z idolką to wielka sprawa, jeszcze te wrzosy, msza polowa. Pewnie było to wielkie przeżycie.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że co roku w sierpniu masz problemy z organizmem pewnie za dużo obowiązków na siebie bierzesz zamiast wypoczywać. Życzę zdrowia i pozdrawiam.
To przeżycie było 6 lat temu, a wstawiłem je tu po to z bezsilności, że jestem w strasznym dołku odpornościowym i jedyne wędrówki to do pracy i z powrotem. Jesteś spostrzegawcza, zresztą jak zawsze. Dziękuję za życzenia i je odwzajemniam.
UsuńStasiu, spotkanie z Toba nalezalo i nalezy do spotkania nie tylko entuzjasty muzyki ale nieslychanego, bardzo interesujacego, ciekawego swiata,szczerego,honorowego, artystycznie wrazliwego czlowieka!Jestem szczesliwa, ze procz mozliwosci dania koncertu w moich rodzinnych stronach w dodatku po tylu latach spotkalam Ciebie.To byl zaszczyt dla mnie .Nawiazanie kontaktu z czlowiekiem interesujacym sie muzyka,sztuka,"dreptaniem" po gorach,ktore i ja uwielbiam - bylo nie tylko zaskoczeniem,radoscia lecz bylo to spotkanie z nie znanym mi mezczyzna, ktory stal sie przyjacielem ! Dziekuje Tobie Stasiu za wszystko :)
OdpowiedzUsuńJoleńko, zaniemówiłem po takiej Twojej opinii. Dla mnie zaszczytem jest Twoja przyjaźń, to, że dzielisz się ze mną swoją twórczością, swoimi radościami i problemami życia. Masz wielki dar uspakajania i dawania wiary w sens życia. Także dziękuję Ci za wszystko i z głębokiego serca pozdrawiam.
UsuńCiesze sie, ze to co robie, co jest moja pasja ma sens!
UsuńDziekuje i serdecznie pozdrawiam.
Też jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Usuń