sobota, 11 listopada 2017

674 trasa - 10.11.2017

Frenštát Pod Radhoštěm - Koliba - Horečky - Velký Javorník - Malý Javorník Rozcestí - Frenštát Pod Radhoštĕm.

Jak co roku św. Marcin przyjedzie do Frensztatu w dniu 11 listopada, ale my pojechaliśmy tam już dziś. Byłoby nietaktem wobec gór, gdyby będąc tam, nie poszlibyśmy na pobliski Velký Javorník. Pójdziemy więc.
Zaczynamy w trójkę przed stacją kolejową we Frensztacie o 9.11. Idziemy czerwonym do zielonego, który nas poprowadzi w górę.
Na miejscowym rynku widzimy już przygotowywane kramy i zanim wrócimy tutaj to pewnie to miejsce będzie już tętniło jarmarkiem Marcinowym.
Idziemy jeszcze kolorami malowniczej jesieni, a zaczęliśmy dreptanie zielonym szlakiem o 9.17. Początkowo po wejściu do lasu mamy dosyć mocne podejście, ale tylko do Koliby (10.13) gdzie znajduje się grota Mateńki. Pogoda sprzyjająca, bo mimo braku słońca temperatura znośna, a im wyżej jesteśmy tym bardziej jesteśmy rozgrzani.
Spory kawałek mniej więcej łagodnego wspinania, ale po dotarciu do serpentyn rozpocznie się ten wyrypowy wyłaz. Dobrze, że serpentyny są, bo naprawdę idzie się dobrze.
Las jak las, widoków prawie żadnych, a na szczycie Wielkiego Jawornika znajdziemy się w mgle. Do schroniska wejdziemy o 11.40 i od razu przestajemy widzieć, gdyż w sekundzie zaparowały nam okulary. Wszystko zresztą będzie zaparowane, nawet fotki. Mimo wszystko, cieszymy się, że dotarliśmy spokojnie, że możemy delektować się złocistym i że mamy fajne i życzliwe towarzystwo innych turystów. Bardzo mało tutaj miejsca i dlatego pieski muszą zostawać na zewnątrz i jeden taki tam czeka na swoich. Przez jakiś czas szli w górę obok nas. O 12.13 wychodzimy i teraz już będziemy szli w dół, tym razem czerwonym szlakiem do skrzyżowania szlaków pod Małym Jawornikiem.
Na skrzyżowaniu o 12.37 wejdziemy na niebieski i nim zejdziemy do Frensztatu. Tym właśnie odcinkiem wszyscy idziemy po raz pierwszy.
Cały czas widoki słabe, ale widać cienie gór, w tym głównie Ondrzejnika.
Do zabudowań Frensztatu dojdziemy o 13.40 a na rynku ponownie zameldujemy się kwadrans później.
Gra zespół countrowy, jest świetny nastrój. W takich warunkach trzeba skosztować ciepłej mioduli, nawąchać się zapachów różnych potraw i zakupić po butelce młodego wina z czarnej porzeczki, pysznego zresztą.
Obserwuję pracę kowala i jego wytwory, które kowalowa sprzedaje. Są wykute kostki do gier, dzwonki a nawet róże. W tak miłej atmosferze przy dźwiękach występującego zespołu o 14.20 opuszczamy rynek, choć zdałoby się jeszcze potańczyć, ale pociąg na nas czekał nie będzie. Tak jak na początku szliśmy czerwonym szlakiem, tak teraz nim do dworca wracamy, gdzie o 14.30 będzie meta tej ciekawej trasy.
Frensztat jest miastem partnerskim mojego Ustronia.

7 komentarzy:

  1. hej, kolego...super dreptanie....a ja nie dałam na blog mojego zimowego wejścia na W.Jawornik, aj były wtedy widoki, szłam z Jaworzynki na Girową, W.J. i do Mostów...
    Ale we Frynsztacie też byłam...
    już mi leci smaczek na placki...
    ach super foty i super relacja,,,,
    miłego:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. hej...pomyliłam szlaki szłam z Frynsztatu na W.Jawornik...aj jak to było dawno i na Girową było w śniegu i na Jawornik...
    będzie trzeba powtórzyć mi to dreptanie...by sobie przypomnieć...aj...
    pozdrówka ślę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... ale się poprawiłaś. Dziękuję za oba wpisy. Smaczek to mi leci na wszystko co tam podawali, bo te zapachy świeżych potraw są podniecające, lepsze niż niejeden afrodyzjak, hahaha
      Dzięki za wizytę. Serdeczności.

      Usuń
  3. Super wędrówka! Szalenie malowniczetereny. W Jawornik kusi. Wieżawidokowa i jeszcze schronisko. Marzenie.
    A juz jarmark... Niech się ten wielkomiejski poznański schowa przy takim klimacie. A już jak placki zobaczylem to chcialem się we własnej ślinie utopić!

    Pozdrowienia dla towarzyszek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko zobaczyłeś, a gdyby do fotki dołączony był zapach... och, ekran trzeba byłoby spałaszować, hahaha
      W schronisku mieliśmy szczęście, bo to było przez tydzień i mogliśmy wejść do środka. W weekendy trzeba czasem sporo czasu odstać, żeby tam się dostać.
      Warte polecenia. Towarzyszkom jutro przekażę Twoje pozdrowienia i na pewno odwzajemnią, co ja już teraz czynię.
      Bardzo dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
  4. Dopiero dziś tu zajrzałam bo dużo w moim zyciu się wydarzyło. Napiszę o tym więcej przy następnej trasie a teraz tylko nadmienię że kiedy chodziłam na własnych nogach to byłam na Wielkim Jaworniku raz i bardzo mi się podobało. AC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałem o Twoim szczęściu przy 675 trasie. Zawsze podkreślałem, żebyś nie zwątpiła ani na moment w Mateńkę. Cieszę się bardzo.
      Dziękuję za odwiedziny Szczęściaro! hahaha

      Usuń