Wisła Głębce - Łabajów - Stożek - Pod Zimnym - Filipka - Poledna - Nydek - Padovy - Chata Cantoryje - Na Kępie - Myśliwska - Ustroń Manhatan.
Dreptanie z bólem żołądka i postrzałem. Obie te przypadłości sprawiły, że wybrałem tę trasę zamiast planowanej na Królową Beskidów. Jak potem się okazało, nawet dobrze, bo w górach nie było widoczności. Zatem przyszło mi skupiać się nad otaczającymi detalami, zamiast nad podziwianiem dalekich widoków.
Trasa polsko-czesko-polska. A rozpocząłem ją w Wiśle Głębce czerwonym szlakiem spacerowym o 9.45. Zaraz za wiaduktem kolejowym po 5 minutach, wchodzę na zielony szlak turystyczny wiodący doliną Łabajowa na Stożek. Co kawałek na drodze ciężkie maszyny, bo kładą nowe rury na poboczach.
Drogą nie odczuwałem żadnych problemów, ale kiedy zacząłem podchodzić na Stożek, moje osłabienie dało się we znaki. Pot wsiąknął w ubranie tak, że można było wykręcać. Ale też nastąpił pożądany efekt, czyli ustąpienie bólu jednego i drugiego.
Omijam dziś szczyt Stożka i schronisko i prosto z zielonego szlaku , o 11.10 przekroczę granicę polsko-czeską wejściem na żółty szlak.
W tym miejscu rozpoczyna się czeski żółty szlak w stronę Filipki. Szlak grzybodajny, ale dziś nie będzie przy nim ani jednego. O 11.40 dojdę do miejsca zwanego Nad Zimnym i dalej pójdę szlakiem czerwonym. Pójdę nim aż na Czantorię.
Przede mną Filipka, której zbocze upiększają co roku kolonie dziewięćsiłów. Będę tam na szczycie o 12.02. Potem zejście do Chaty na Filipce i okaże się, że skoro środa, to chata zamknięta. Tyle lat tutaj przychodzę i nie miałem o tym pojęcia. Widocznie nigdy nie byłem w środę. Ale dziś trafiam na uroczystość urodzin właściciela, więc z dobrej duszy mogłem napić się piwa i nawet zostałem poczęstowany urodzinowym kołaczem. Będę tam pomiędzy 12.10 a 12.30.
Potem schodzenie do Nydku, w czasie którego o 13.09 minę Polednią.
Kościół rzymsko-katolicki w Nydku.
Urząd Gminy w Nydku. Potem wejdę po raz pierwszy do Hostinca u Radima i bardzo mi się tam spodoba, gdyż przy zlatym bażancie spędzę czas pomiędzy 14.05 a 14.40.
Kolej na mozolne podchodzenie na Czantorię. Mijają mnie grupy turystów schodzących z niej i trochę mi żal, że idę w przeciwnym kierunku. Oj, słaby jestem. Dobrze, że jestem tutaj a nie Królowej, bo chyba nie dałbym dziś rady.
O 15.31 dojdę do rozwidlenia szlaków pod Czantorią. Z tego właśnie miejsca do szczytu prowadzić będzie szlak też czerwony, oznakowany trójkątem.
Dziś nie wejdę do Chaty Czantoryje, bo śpieszno mi do domu. Minę to miejsce o 15.50 przekraczając ponownie granicę czesko-polską i czarnym polskim szlakiem turystycznym pójdę w kierunku Małej Czantorii. Przed nią skręcę w prawo na ścieżkę bezszlakową, którą nie szedłem od prawie 20 lat i już zapomniałem jak wygląda.
W tym miejscu o 16.26 schodzę ze szlaku o czym pisałem wyżej. Opłaciło się, bo trafiłem na całą kolonię opieniek i tak moje przejście automatycznie wydłużyło się. Nazbierałem całą reklamówką.
Zejście do miejsca zwanego Na Kępie o 15.15. Potem ponownie żółty szlak turystyczne, a w miejscu skrzyżowania ulicy Myśliwskiej z dwupasmówką, skracam sobie przejście idąc wzdłuż nowo wybudowanego ekranu.
W końcu moje osiedle Manhatan. Moja strona już posiada kolorowe elewacje. Moja meta tej trasy w domu o 18.25. Zadowolony, że jednak w jakimś tam stopniu pokonałem swoje niedomagania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz