poniedziałek, 11 grudnia 2017

680 trasa - 09/10.12.2017

Budapest Várhegy - Adventi Vásár - A Duna - Aquamarina Hotel - Hősök Tere - Vajdahunyad Vára - Szent István Bazilika - Szabadsag Ter - Budapest Országház.

 Tym bonusowym zdjęciem rozpoczynam relację z 2-dniowej trasy po Budapeszcie, do którego przyjechałem wraz z koleżanką za pośrednictwem BP Marco z Bielska-Białej. Stoimy właśnie w korku popołudniowym i będziemy podjeżdżać pod Wzgórze Zamkowe. Jest to już moja 3 impreza w tym roku przygotowana przez wymienione biuro podróży. Cel tej - uczestnictwo w Jarmarku Adwentowym. Do tej pory kilkakrotnie podziwiałem takie w Wiedniu, ale w końcu trzeba też zobaczyć coś innego i dlatego po 4 latach przerwy jestem w Budapeszcie.
Ta trasa rozpocznie się o 13.30 po wyjściu z autokaru. Schodami przy Basztach Rybackich udamy się na zwiedzanie katedry św. Macieja. Dziś możemy, bo jest sobota, a w niedziele dla turystów zwiedzanie jest zamknięte w tej katedrze, bowiem o tej porze są zazwyczaj odprawiane msze święte.
Wreszcie mam okazję zakupić pierwsze dwa znaczki turystyczne na terenie Węgier, wieczorem będzie jeszcze jeden. Oczywiście nie może zabraknąć tutaj Sisi, gdyż była przez Węgrów bardzo lubiana.
Potem przejście pod zamek, gdzie aktualnie ma siedzibę urząd prezydenta, tam też o 15-tej zobaczymy zmianę wartę, wartę podczas której żołnierze pójdą stąd, gdyż to koniec warty tego dnia.
Schodzimy do autokaru, który z terenu Budy przewiezie nas do Pesztu, najpierw na obiadokolację, a potem przejdziemy na główną atrakcję tej trasy, czyli na tereny jarmarku.
Okazuje się, że nie można porównywać jarmarków z Wiednia i Budapesztu, gdyż są oba piękne i na tyle inne, że trudno silić się na jakiekolwiek wyszukiwanie różnic, choć takie są, gdyż Budapeszt bije na głowę Wiedeń pod względem iluminacji i stoisk z gorącymi daniami, w tym mięsnymi.
Iluminacje zachwycające oczy na głównym placu, a także na fasadzie Bazyliki św. Stefana.
... i te przepyszne kawy, które już tam kolejne wypijamy przed wieczornym rejsem po Dunaju, który rozpocznie się o 20.50 i trwał będzie godzinę. Jako jeden z nielicznych focę z pokładu głównie budynek parlamentu, choć będzie też Wzgórze Zamkowe. Wiał zimny wiatr i dlatego po minięciu parlamentu poszedłem do środka, gdzie z kolei było zbyt gorąco. W sumie wyrównało się. Rejs odbywaliśmy przerobionym dawnym parostatkiem. Potem pora na nocleg, który także będzie na parostatku należącym w przeszłości do rosyjskiego cara Mikołaja II. Tak, że nocleg mieliśmy w bardzo historycznym obiekcie, do którego dotarliśmy o 22.30, a nazwę nosi Aquamarina Hotel.
Noc szybko zleciała, po śniadaniu focę wstające słońce i statek od środka. Odjeżdżamy z tego uroczego miejsca w niedzielę o 8.30.
Zwiedzamy Plac Bohaterów, potem obok największego w Europie lodowiska przejdziemy na teren zamku Vajdahunyad. Przejazd do Bazyliki św. Stefana, gdzie można być na mszy świętej, choć nie do jej końca.
Potem przejście na Plac Wolności obok graffiti polskich autorów. Na Placu Wolności stoi pomnik wdzięczności wyzwolicielom spod czerwonej gwiazdy i jakoś w przeciwieństwie do nas, nikomu nie przychodzi do głowy, by go zburzyć. Jest traktowany jako pewien element historii. Zaraz za nim mamy zresztą samego prezydenta USA, z którym można się przywitać.
Przejście obok pomnika Nagyego, robi wrażenie, zwłaszcza przy uświadomieniu sobie, co tutaj działo się w 1956 roku, jak Węgrzy zostali zniewoleni. Są nawet kule w ścianie, w miejscu gdzie zginęli pierwsi studenci.
Zaraz potem budynek parlamentu. Odnowiony. Cztery lata temu nie było możliwości wejścia tutaj, bo wszystko było w rusztowaniach... toteż wreszcie moja próżność objawiająca się pobytem tutaj, została nagrodzona.
W czasie wolnym idę z koleżanką do budynku, do kawiarni na pożegnalną kawę, gdyż o 12-tej zbiórką pod białym lwem przy Parlamencie kończy się ta jakże urocza trasa. Dziś niebo błękitne i aż żal stąd odjeżdżać.


8 komentarzy:

  1. Moje klimaty. Super przygoda.
    Te ilminowane zabytki - miód na oczy.
    Sakralia takze.
    W jakiej cenie mieliście wycieczkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 360 zł + 4.500 forintów na wstępy do obiektów i rejs po Dunaju.
      Tak, iluminację mają opanowaną do perfekcji. Każdy pobyt w Budapeszcie jest wyjątkowy, bo za każdym razem coś nowego można zobaczyć, przeżyć... i do tego ta ich kuchnia, raj dla podniebienia.

      Usuń
    2. No to Ci powiem że o malo co a jechalibyśmy razem, bo już mieliśmy z Marzenką rezerwację na ten wyjazd. Taką wstępną bez opłat.
      Nie doszło do skutku z przyczyn zawodowych, ale to inna historia.

      Usuń
    3. ... a szczęście było tak blisko, hahaha

      Usuń
  2. Co ja widzę ta twoja nowa koleżanka z nożem i widelcem na ciebie poluje pewnie bardzo głodna była hahaha
    A tak na poważnie to byłam pewna że o tej porze znajdę tu kolejną relację z Wiednia a tu taka miła niespodzianka dla oczu i smaku. Bowiem nie mogę oderwać oczu od zdjęć a te z produktami mięsnymi nawet smak przekazują. Jak ty to robisz że nie opisujesz poszczególnych zdjęć a wiadomo czego dotyczy. Namawiam ukochanego żeby wiosną zabrał mnie do Budapesztu bo widzę ze zdjęć że jest przyjaznym ludziom na wózkach. Dziękuję wraz z ukochanym u którego boku wreszcie jestem szczęśliwa. AC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadna nowa!!! W relacjach zawartych na blogu jej nie ma, ale wcześniej bywała. To dzięki niej w 1992 roku odkryłem, że zimą też można dreptać. To ona wpłaciła za mnie pieniądze do banku kiedy z przyczyn chorobowych straciłem pracę. To ona dała mi pracę w kierowanym przez nią ośrodku wypoczynkowym, żebym mógł oddać jej wyłożone przez nią pieniądze.
      To z nią w latach 90-tych jeździłem do Hiszpanii i Grecji. Niestety, później zrobiła się pracoholiczką i nie reagowała na objawy choroby. To ona dyktowała lekarzowi jakie lekarstwa ma jej przepisać, a tu dojrzewała sprawa tarczycy i pewnego dnia wszystko pękło. Dziś już ośrodka nie ma, bo rodzimi pseudokapitaliści go sprzedali i pieniądze roztrwonili, ale jej udało się wcześniej przejść na emeryturę.
      Teraz po latach, kiedy już ona słucha lekarzy, jest taką samą dziewczyną jak za młodych lat i cieszę się, że taka jest.
      Wreszcie to ona opiekowała się moją Perełką kiedy ja wojażowałem, bo Perełka tylko ją poważała. Teraz kiedy pożegnała ostatniego psa w swoim życiu ponownie może jeździć po świecie. Tylko ja nie mam opiekunki dla Perełki, ale damy sobie radę.
      Podobno fotki nie mają dźwięku, smaku i tym podobnych. Cieszę się, że Ty to czujesz. Serdeczności.

      Usuń
  3. Wycieczka z bogatym programem i mnóstwem atrakcji. Miasta w okresie przedświątecznym rozświetlone są i kolorowe, ale Budapeszt bije wszystkie na głowę.
    Świetna wyprawa ciekawie przedstawiona.
    ... to taki przedsmak /również patrząc na lady z pysznościami/- zbliżających się Świąt.
    Dużo serdeczności Stachu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest przedsmak świąt.
      Dziękuję za życzenia i także Wam serdeczności i radości na ten okres, ale także na wszystkie okresy Waszego życia, życzę.
      Budapeszt jest wręcz niesamowicie piękny.

      Usuń