piątek, 21 kwietnia 2017

635 trasa - 21.04.2017

Brenna Ośrodek Zdrowia - Równica - Dwór Skibówki - Zawodzie - Muzeum Ustrońskie - Ustroń Centrum.

Beskid Śląski pod ponownym panowaniem "królowej śniegu". Zaczynam się obawiać tego, że to nie Amerykanie mają rację mówiąc o ociepleniu klimatu, a Rosjanie, którzy utrzymują tezę wręcz odwrotną, o oziębianiu klimatu i powrotu małej epoki lodowcowej na naszej półkuli. Widać to po potrzebie ogrzewania mieszkań, co z każdym rokiem zajmuje więcej miesięcy. Te dwa bardzo upalne letnie miesiące coraz bardziej się kurczą... to tak na marginesie zimowej trasy w miesiąc po początku kalendarzowej wiosny.
Uwielbiam łażenie w śniegu. Każda pora roku jest niepowtarzalna, ale zima daje najpiękniejsze obrazy. Toteż kiedy wczoraj zobaczyłem pięknie ośnieżoną Równicę postanowiłem, że dziś na niej będę. Będę z koleżanką, która dziś robi za Czerwonego Kapturka i będzie widoczna na białym tle.
Jeszcze pomarudzę. Tym razem koleżanka nie mogła na czas dojechać do Skoczowa, bo oczywiście kolejny przewoźnik zlikwidował kurs autobusowy nikogo o tym wcześniej nie informując. Czy naprawdę starostwa powiatowe odpowiedzialne za komunikację nie widzą samowolki przewoźniczej??? Rozkłady jazdy na przystankach są, ale zmian tam nie uświadczysz. Dalej są na nich widoczne kursy, których już od kilku miesięcy nie ma, a z każdym tygodniem ich przybywa.
Wracamy do wycieczki. Dzięki Bogu! okazało się, że kurs do Brennej będący w stanie upadłości (już 2 rok) Transkom, zrealizuje. Szczęśliwi tym faktem dojechaliśmy pod pomnik, czyli inaczej pod ośrodek zdrowia w Brennej i mogliśmy o 9.10 wyruszyć na trasę zielonym szlakiem na Równicę.
Jeszcze pochmurno, ale jak mówi prognoza - będzie słonecznie. Jak na razie minus 5 stopni C, czyli świetna zapowiedź świetnej wspinaczki w śniegu. Na razie nie ma bajecznej scenografii, ta będzie później.
Koleżanka kilka lat tędy nie szła i jest zdziwiona przebiegiem szlaku, a ten jakiś czas temu zmienił bieg i wydłużył się o pół godziny w podejściu pod górę. Kiedyś prowadził wyrypowo w górę, a teraz mamy serpentyny. Idzie się zdecydowanie lepiej, choć dłużej. Mapka pokazuje jednak stary przebieg, a ja nie jestem aż taki bystry, żeby w tym przypadku nanieść na nią prawidłowy. Mapka mapką, a szlak szlakiem, a mapka została sporządzona w roku ubiegłym, co oznacza, że wydawcy nikt o zmianach nie poinformował.
Wychodzi na to, że ciągle marudzę, a przecież nasz nastrój jest zupełnie inny. Śpiewamy sobie piosenki a przede wszystkim delektujemy się tym co mamy przed oczami... a mamy wiosenną przepiękną zimę, a właściwie jej resztki.
Początkowo myślałem o wyjściu na szczyt Równicy, ale zwyciężyła ciekawość czy Zbójnicka Chata jest już odbudowana po pożarze. Wiemy już, że jeszcze nie. Idziemy zatem na espresso i herbatkę do Dworu Skibówki i będziemy tam pomiędzy 11.10 a 11.30. Nie napisałem, że wcześniej o 10.40 doszliśmy do miejsca gdzie nasz zielony spotyka się z niebieskim z Orłowej.
Po wyjściu kukam na moje osiedle w Ustroniu. Dziś lepiej go widać niż podczas styczniowej trasy.
Dawne schronisko PTTK już nie jest własnością tegoż, tylko przekształciło się we własność prywatną i podobno ma mieć charakter karczmy. Bardzo dziwię się PTTK, że pozwoliło na to. To już drugie po Tule przejęcie. Napisałbym znacznie dosadniej, ale pewne zasady obowiązują na publicznym forum.
Póki co mogłem do dawnego schroniska wejść, zakupić widokówki i dowiedzieć się od (w sumie) miłej pani nie chcąc paragonu, że pewnie ją sprawdzam. Ludzie! w jakim kraju my żyjemy!
Nie dziwię się  reakcji tej pani, bo 2 lata temu otrzymałem mandat od Izby Skarbowej. Za co? Za to, że do okienka, w którym nie można było sprzedać zwykłych napojów podeszła pani i mdlejąc prosiła o butelkę wody niegazowanej. Powiedziałem, że nie mogę... ale ona już tak mdlała, że podałem jej tę wodę i ona wtedy wyciągnęła legitymację Izby Skarbowej i powiedziała: "panu tego zrobić nie wolno było".
Świństwo, świństwo i jeszcze raz świństwo. Dziś gdyby nawet "wykorkowała" jakaś osoba to wody nie podałbym.
Zejście czerwonym do Ustronia (obok Kamienia) rozpoczynamy o 11.50. Ponownie na niebie pokazują się chmury lecz nam to nie przeszkadza.
Mamy nadmiar czasu, więc namawiam koleżankę na wizytę w Muzeum Ustrońskim i tam meldujemy się o 13-tej. Oglądamy ciekawy i bardzo ciekawie zrealizowany filmik o Ustroniu przez Alicję Michałek. Musiałem o niej napisać, gdyż należy jej się podziękowanie, że w tak krótkim czasie pokazała nam (zwłaszcza mi) naszą historię, o której nie miałem pojęcia. Uważam, że każdy mieszkaniec Ustronia POWINIEN ten filmik zobaczyć. Nie będę opisywał co zawiera, bo niech każdy zobaczy na własne oczy. Będzie w relacji kilka fotek z filmu, ale one nikomu nic nie powiedzą bez jego obejrzenia, Polecam!
Potem już tylko przejście na metę na przystanku autobusowym Ustroń Centrum (13.43). Z tego przystanku rano odjeżdżałem do Skoczowa, a teraz poczekam do momentu kiedy podjedzie krakowski Lajkonik i koleżanka do niego wsiądzie. Rano też jechałem Lajkonikiem.
Nie rozumiem tego, że krakowski przewoźnik ma pasażerów i kursuje a naszym się nie opłaca. Lajkonik (pośpieszny) do Skoczowa zawiózł mnie za 3 złote, a Transkom (zwykły) kasuje 6.40.
... i tym marudzeniem kończę relację słowną z przepięknej trasy, ostatniej w tym miesiącu. Mało tego, teraz nastąpi u mnie przerwa w wędrówkach na 2 tygodnie (może ciut mniej, a może ciut więcej). No chyba, że odżyją po przymrozkach magnolie w Cieszynie - ale na to za bardzo nie liczę.