wtorek, 21 marca 2017

629 trasa - 21.03.2017

Zwardoń - Przełęcz Zwardońska - Sołowy Wierch - Wyrchczadeczka - Przełęcz Rupienka - Koniaków Karczma Ochodzita.

Beskid Śląski. W sumie nie mogę napisać, że w pierwszy dzień wiosny (bo ten był wczoraj) byliśmy umówieni w Wolierowej Hodowli Głuszców na Wyrchczadeczce, na odwiedziny tych ptaków. Wiele nie brakowało, żebyśmy odwołali wizytę z powodu krwotoku jakiego doznałem w nocy z niedzielę na poniedziałek. Wiele nie brakowało, a nie byłoby już tej relacji ani żadnej innej, gdyż gdyby nie skuteczna interwencja mojej królicy Perełki, udusiłbym się własną krwią. Wczorajszy dzień służył na wyjaśnienie powodu tej sytuacji i "dochodzenie do siebie", wszak głuszce czekają, a my będziemy mieli możliwość zobaczenia je żywymi po raz pierwszy w życiu.
Trochę się bałem wędrówki, ale niepotrzebnie, bo wszystko wróciło do normy (w miarę).
Zaczynamy w trójkę na dworcu kolejowym we Zwardoniu o 8.17 i idziemy niebieskim szlakiem w stronę Sołowego Wierchu. Z początku po lewej mamy Beskid Żywiecki, ale my po przejściu niebieskim wiaduktem nad torami kolejowymi kierujemy się zdecydowanie w Śląski. Ma nie padać i tak jest. A niebo raz lekko niebieskie, po czym mniej lub mocniej zachmurzone. Humory jak zawsze dopisują, mamy co podziwiać, choć dokoła przeważają brunatne kolory pozimowe.
Po wyjściu na grzbiet Sołowego spodziewaliśmy się wielkiego błota, ale tam jeszcze sporo śniegu i to oszczędziło nasze buty.
Szczyt Sołowego Wierchu osiągamy o 9.35. Dobrze byłoby wymienić tabliczkę z nazwą. Odtąd będzie z góry do miejsca, gdzie napotkamy zielony szlak w stronę Trójstyku. Słuchamy i podziwiamy ptasie śpiewy, ptasie wiece. To już wiosna.
Szlakowskaz leży przewrócony z powodu złamania spróchniałej belki, ale widzimy, gdzie mamy iść zielonym szlakiem (10.10). Po wyjściu z lasu widzimy wiele nowych budynków w budowie i już postawionych. Widzimy też garaż wywrócony silną wichurą jaka tu niedawno była. W końcu o 10.35 przychodzimy do woliery na Wyrchczadeczce. Czeka na nas miły pan, który nam opowie sporo ciekawych rzeczy, potem pokaże film o głuszcach nakręcony tutaj, tak, że ptaki tam tokujące, kurka i dzieci są autentyczne.
Zachwyceni projekcją, w końcu możemy podziwiać żywe ptaki przez okna weneckie, gdyż one są bardzo płochliwe. Dobrze trafiliśmy, bowiem akurat jeden samiec zaczął tokowania i w sumie najlepiej przyjechać tu w kwietniu i maju, bo wtedy to zjawisko można zobaczyć. Samiec wydaje cztery rodzaje dźwięków (seryjnie) i tak jako ostatni słychać dźwięk podobny do wyciągnięcia korka z butelki wina... i ten nasz musiał zauważyć, że go podsłuchujemy i po trzech zrobił przerwę. No to mówię - "otwieraj to wino" i otworzył ale z jakim efektem hahaha
Nazwa ptaka pochodzi od tego, że podczas któregoś dźwięku zamykają mu się uszy i podobno oczy i wtedy jest bezbronny choć trwa to zaledwie sekundy. Ten moment kiedyś wykorzystywali myśliwi i polowali na nie. Doprowadzili do prawie całkowitego wyginięcia. W ostatnim momencie udało się stworzyć to miejsce, w którym jesteśmy i to przynosi efekty.
Może doczekamy czasów, kiedy będzie znowu można spotkać głuszca na szlaku.  Różnica między głuszcem a cietrzewiem jest taka, że samce głuszca mają czerwone obwódki przy oczach, a cietrzewie - czerwoną kokardkę nad dziobem. Poza tym głuszce są większe.
Po pół godzinie, czyli o 11.05 wracamy zielonym szlakiem do niebieskiego (11.25) i kontynuujemy nim dreptanie do Koniakowa.  Rupienkę miniemy o 11.45. Teraz już tylko do góry i do góry po zboczu Ochodzitej. Te same pieski nas obszczekują co zawsze i tak o 12.10 przychodzimy do Karczmy Ochodzita na zupę borowikową i na piwo grzane z cytryną. Posiedzimy tam (koleżanki zadowolone bo odkryły nowe miejsce) do 12.50. Idziemy na pobliski przystanek autobusowy i kiedy zapoznajemy się z rozkładem jazdy, nadjechał autobus i o 12.57 przez to kończy się ta trasa brakiem wspólnej fotki.
Nieważne, ważne, że wracamy bardzo zadowoleni i bogatsi w nową wiedzę.

8 komentarzy:

  1. O wolierowej hodowli głuszców i cietrzewi dowiedzielismy się parę lat temu w Centrum Inf. Turystycznej w Wiśle.
    Przyznam że przymierzaliśmy się do odwiedzenia tego miejsca, ale jakoś nam schodziło ...a potem poszło w zapomnienie.
    Interesująco opisujesz to miejsce i zwyczaje ptaków!
    Bardzo lubię oglądać podpatrzone przez Ciebie kapliczki i stare, często walące się domy. Tyle w nich historii.
    Tej Twojej pierwszej wiosennej wyprawy wyczekiwałam już od wieczora. Cieszę się, że jeszcze dzisiaj udało mi się ją prześledzić.
    Martwimy się Twoim zdrowiem. Dobrze, że Perełka była tuż obok. I wygląda na to że to prawdziwa Perła- niezastąpiony Przyjaciel, a nie zwyczajna królica.
    Pozdrawiamy serdecznie- wiosennie, życząc dużo dużo zdrowia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że mam Perełkę na pewno nie jest przypadkiem, bo oboje jesteśmy sobie potrzebni i sprawdzamy się wobec siebie w naprawdę niemiłych sytuacjach... królik jeśli ma pełną wolność (jak na warunki domowe) i nie trzyma się go w klatce, to przyjmuje ludzkie zachowania.
      Zdrowie każdemu zawsze o każdej porze dnia i nocy może zaszwankować i nie jestem tu wyjątkiem. Pewnych rzeczy nigdy się nie przewidzi. Ważne, żeby było można z tego wyjść.
      Też o głuszcach na Wyrczadeczce dowiedzieliśmy się w tej samej informacji co Wy, z tym, że my dopiero podczas ostatniej trasy lutego. Warto naprawdę tam się udać. W tym samym miejscu jest też Muzeum Świerka Istebniańskiego i też ciekawych rzeczy dowiedzieliśmy się, np. tego, że małe szczepy drzew i krzewów powinno się sadzić na tych wysokościach z których zostały pobrane. Nie sprawdzi się w mieście świerk posadzony z każdego szczepu powyżej położenia miasta. Stąd dużo sadzonek jest w stacji przeznaczonych dla okolicznych mieszkańców.
      Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie. Wam też dużo zdrówka, bo to każdemu potrzebne.

      Usuń
  2. Jeszcze nie umieraj!!! - są tacy co czekają na kolejne relacje!!!!
    Świetna wędrówka - strasznie wiele przybyło nowych ciekawych miejsc odkąd wędrowałem tamtymi okolicami ostatni raz.

    Bunkier obserwacyjny mnie zainteresował - podobne jeszcze są widoczne w mojej okolicy w Pomianowej opodal Brzeska - muszę się tam śmignąć rowerem i wrzucić do siebie.
    Pozdrawiam
    Maciej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie mam zamiaru... ale to nie ja o tym zdecyduję. Dziękuję za tak niespodziewane słowa otuchy.
      Ciągle coś się zmienia na szlaku, dokoła nas i coraz więcej przybywa miejsc, do których trzeba i warto powracać.
      Koniecznie poszukaj bunkra, bo niszczeją i za jakiś czas ich nie będzie. Ten pokazany na zdjęciu jeszcze 10 lat prezentował się dzielnie a teraz już widać ślady starości.
      Dziękuję za odwiedzimy i z serca pozdrawiam.

      Usuń
  3. Macieju Makromanie on nie umrze tak długo jak ja będę żyła bo każdego dnia modlę się za niego żeby mi nie odszedł bo co ja wtedy na tym wózku bym zrobiła. To on polecił mnie w swojej dobroci Mateńce i coraz lepiej się czuję i nawet momentami mam czucie w nogach. Więcej nic nie napiszę bo znowu stwierdzi że zapędzam go w kozi róg.
    A teraz do rzeczy. Zgrzeszyłabym gdybym napisała że nie zazdroszczę a ja zazdroszczę wam że tak potrafiliście się dobrać. Ale jednocześnie się z tego cieszę bo dzięki waszej trójce mogę podziwiać piękno świata nawet wtedy gdy jest w pozimowych kolorach jak to ładnie ujął Staś. Nie miałam pojęcia że głuszce to nie cietrzewie a od teraz już to będę rozróżniała. Mało tego do hodowli można dojechać więc zamęczę kuzyna ale ten mnie tam zawiezie bo chcę posłuchać głuszca otwierającego butelkę z winem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AC, widzę, że naprawdę przeżyłaś relację, bo zapomniałaś podać swoje inicjały. Mylisz się, nic złego nie napiszę, bowiem jesteś w grupie osób, za które też codziennie się modlę. Bardzo Ci dziękuję, że o mnie w ten sposób dbasz.
      Wiem, że Twoje zazdroszczenie jest pozytywne i wcale się temu nie dziwię. Jednocześnie dziękuję za uznanie, że Ty także zauważyłaś zgranie naszej grupki, która jest zawsze otwarta na innych ludzi o podobnych zapatrywaniach na świat, przyrodę.
      Dziękuję za wizytę, a pamiętaj, że głuszce tokują w kwietniu i maju. Skoro jeden zaczął w marcu, to lepiej przekonaj kuzyna na wizytę kwietniową. To jest nr telefonu pod którym się umówisz - 33 8556313. Później samiec tokujący wina Ci nie otworzy, jedynie na filmie. Serdeczności.

      Usuń
  4. Wzruszające komentarze!
    Serdeczności i Modlitwa dla Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałbym, życiowe, bo po to żyjemy, żebyśmy się wzajemnie wspierali, pomagali nawet modlitwą... nawet, a może przede wszystkim. Dzięki wielkie, dla Ciebie też Modlitwa.

      Usuń