wtorek, 30 czerwca 2015

521 trasa - 30.06.2015

Vendryně - Pod Malým Ostrým - Ostrý Vrch - Nýdek Gora - Podlesie - Na Kępie - Myśliwska - Kluczyków - Ustroń Manhatan.

Jedna z tych tras nieplanowanych. Słońce w końcu zaczęło świecić i poczułem potrzebę naładowania baterii, bo w domu zimno i czas się rozgrzać.
Do tego celu służy ten spacer szlakami czesko-polskimi. Początek na peronie stacyjki kolejowej w Wędryni, skąd zielonym szlakiem pójdę w stronę granicy czesko-polskiej. Start o 8.39.
Wstępuję do miejscowego kościoła pw. św. Katarzyny... od razu widać, że tu mieszka Polonia, bo wszystko w języku polskim. Myślałem, że w Urzędzie Gminy zakupię widokówki i zdobędę pieczątkę, ale dziś pechowo urząd zamknięty z powodu szkolenia personelu.
Tym szlakiem, jak dotąd, szedłem tylko raz i to dawno temu, więc praktycznie nic z niego nie pamiętam poza piecami "wapieniokami", choć i tak wydają mi się jakieś inne, niż to co świta mi w pamięci. No cóż, pamięć bywa zawodna.
Do granicy, Pod Małym Ostrym przychodzę spokojnie o 10.03. Teraz zmiana szlaku na czerwony. Sporo idę lasem. Na sam szczyt Ostrego nie wychodzę (trzymam się szlaku), ale dochodzę do miejsca zwanego Ostrý Vrch (rozc.), ale to tak trochę dziwnie, bo tam nie ma żadnych innych szlaków, więc i skrzyżowania być nie może. Jest 10.30. Teraz trochę w dół, przed sobą będę miał Czantorię, ale dziś na nią nie będę wchodził.
W Nydku Górze o 11.03 pożegnam czerwony i pójdę żółtym do przejścia granicznego. Na przejściu będę o 11.10. Nie wiem dlaczego nie mam tam informacji, że wkraczam do Polski. Czesi mają swoją tablicę, a my chyba się wstydzimy swojego orzełka.
Dalej żółtym, tym razem po polskiej stronie, aż do czarnego szlaku (z Goleszowa na Małą Czantorię). Jest 11.23.
Kawałek pójdę czarnym do Podlesia. Tam ukażą mi się dalekie widoki. Dobrze widać Trzyniec, Cieszyn, ale fotki tego zjawiska nie oddają. Na Podlesiu (11.30) kolejny raz zmieniam szlak, tym razem na czerwony rowerowy i pójdę nim aż Na Kępę, gdzie o 12.15 zmienię go na żółty do Ustronia Zdroju.
Na ulicy Myśliwskiej mocno postępują pracę przy budowie nowego gmachu, nawet drogę robią porządną. Wynika z tego, że dojazd tam będzie od ulicy Widokowej.
Później po dojściu do ul. Kluczyków żegnam żółty i teraz już do domu (bo tam będzie meta) pójdę bezszlakowo. W domu wita mnie radosna Perełka, obdarowana liśćmi babki, osetowca i jest zaskoczona, że tak wcześnie wróciłem, a jest 12.59.
Wreszcie zrobiło mi się ciepło i o to w tym wszystkim chodziło.