wtorek, 29 kwietnia 2014

440 trasa - 29.04.2014

Žilina: ŽS - Národná - Katedrála Najsvätejšej Trojice - Mariánske Námestie - Kláštor Kapucínov - Budatínsky Hrad - Kysucká - ŽS.

Brakowało mi jak dotąd spaceru po Żylinie wiosenną porą, bo zazwyczaj robiłem to jesienią lub zimą.
Pomyślałem, że dziś warto, jako, że prognoza pogody twierdziła, że tam właśnie do 13-tej, 14-tej będzie słonecznie, a potem deszcz. W mieście zawsze można się gdzieś schować.
Poza tym przyciąga mnie od dawna remontowany zamek Budatin. Chciałbym tam w końcu dotrzeć.
Trasa spacerowa po Żylinie rozpoczyna się na tamtejszym dworcu kolejowym o 9.33.
Kierunek katedra, przy której już kilka razy byłem, a dziś mam zamiar wejść do środka. Słoneczko pięknie świeci, a nie zgasły lampy wokół katedry, co nadaje uroku widzianym obrazom, w postaci pomarańczowych kul. Świetnie to komponuje się z otoczeniem.
Odwiedzam katedrę,a potem przez Mariánske Námestie (gdzie podziwiam starodawną studnię, gdzie zakochani wieszają swoje kłódki) idę do Kościoła Św. Pawła i zarazem do Klasztoru Kapucynów.
Potem przez park w stronę rzeki Wag, bo muszę przejść na drugą stronę, jeżeli chcę dotrzeć do zamku Budatin. Przychodzę trochę od tyłu, bo sobie uprościłem  ścieżki i natrafiam na imprezę rolniczą, pokazującą możliwości nowych maszyn koszących jak i też samych ciągników. Ludzi trochę jest, ale ja idę swoją ścieżką, bo chcę zobaczyć zamek. Wejść do środka nie da się, bo trwa remont. Za to w jednym budynku należącym do zabudowań zamkowych, zwiedzam wystawę artystów impresjonistów. Ciekawa, tylko malutko eksponatów. Przy wyjściu podziwiam ekspozycję wyrobów drucianych.
Mam kolejny znaczek turystyczny właśnie z zamku. Potem spacer po parku zamkowym. Ogółem czas spędzony tutaj to godzina pomiędzy 11.00 a 12.00.
Potem wzdłuż Wagu wracam na drugą jego stronę. Obserwuję, że znad Małej Fatry nadciągają chmury, więc nie planuję dalszego oddalenia się od centrum. Pomaga mi w tym obiad, który akurat dziś zjem.
Powrót na dworzec kolejowy w Żylinie i tam zaopatruję się w kolejne 2 znaczki turystyczne. W sumie dziś zakupiłem 3, a mogłem więcej, tylko nie wiedziałem, że tam taki wybór. Zostanie na następny raz.
Kończę trasę na peronie o 13.30, na który się schroniłem pod zadaszenie, bo akurat zgodnie z prognozą pogody zaczęło lać, ale tak mocno, że żaden parasol ochrony nie zapewniłby. Na peronie szerokie zadaszenie, więc jedynie takie maleńkie odpryski kropli mnie muskały.
Potem przyjechał expres i zabrał mnie do Czeskiego Cieszyna. Piękna, już prawie majowa wycieczka.
Dużo kwiatów, bo i bzy i tulipany, kasztany - no właśnie - kasztany kwitną, pora na matury.
Brakowało tylko czynnych fontann, no cóż szkoda...